Tips&Tricks ciąg dalszy 🙂…
Dziś na „tapetę” idzie kortyzol… wredny, i mało przyjazny dla naszych sylwetek hormon stresu (wspomniałem o nim przy okazji informacji o wit. C). Co gorsza, jak każda substancja obecna w naszym ciele, jest również dla nas niezbędny do prawidłowego funkcjonowania i osiągania coraz to lepszych (!) efektów na siłowni. Wszystko leży po stronie odpowiedniej manipulacji tym hormonem, tak aby był na wysokim poziomie, w momentach dla nas najważniejszych.
Jakie to momenty, i jak manipulować kortyzolem?
Aby zbić poziom tego związku warto zainteresować się dodatkową suplementacją ashwagandą oraz magnezem, dobrze też na jego unormowanie wpływa różeniec górski (roślina świetnie wspomagająca układ nerwowy „w ogóle”).
Dawka Ashwagandy o dobrej standaryzacji ekstraktu np. 8% połączona z 0,25-0,5g magnezu (chelat, cytrynian) przyjęta w godzinach porannych oraz w czasie „po treningu” wpłynie kojąco na nasz układ nerwowy. Wspomoże etap redukcji tkanki tłuszczowej z miejsc zależnych od tego hormonu (głównie „dół” brzucha) oraz wspomoże sam etap regeneracji (min. w fazie snu).
Moment w którym nie powinniśmy zażywać substancji normujących kortyzol to okres przed treningiem. Aby dokonać odpowiednich „zniszczeń włókien mięśniowych”, osiągnąć odpowiedni poziom agresji oraz motywacji podczas ćwiczeń dobrze podjudzić nasz organizm np. małą porcją kofeiny która dodając nam energii poprzez stymulacje, podbije również opisywany hormon.