Wielokrotnie podczas rozmów z nowymi podopiecznymi, w trakcie pierwszej wizyty na siłowni dochodziło do „konfrontacji” ich siły/ciała/wytrzymałości z osobami postronnymi. I nie chodzi tu o sprzeczki słowne, bo owe osoby postronne w ogóle w tych rozmowach nie brały udziału.
Wielu z nas ma tendencje do porównywania się do innych, i stawiania się w tym gorszym świetle. Samokrytyka jest ważna, szczególnie ważna w sporcie, jednak nie jest wymagana w początkowych etapach walki o swoje wytyczone cele czy to sylwetkowe, czy siłowe. Bazując na doświadczeniu i ogólnej analizie psychiki trenujących, jest to jeden z głównych demotywujących aspektów odrzucających ich od kontynuowania swoich postanowień. Dodajmy do tego stres jaki wywołuje pierwsze podnoszenie ciężarów w życiu (w tym momencie kortyzol szybuje w górę, organizm broni się przed tymi nowymi, „nie miłymi” bodźcami). Mieszanka wybuchowa zniechęcająca nas od pierwszego momentu do treningów.
Zawsze staram się temu przeciwdziałać, odnajdując i wyszczególniając pierwsze drobne sukcesy podopiecznego… z czasem przeradzają się one w naprawdę spore osiągi które i u mnie wywołują efekt „Wow” :). Stara metoda, na „każdy, kiedyś zaczynał” też działa, bo jest w 100% prawdziwa